Kategoria

Rozdział 14


paź 31 2016 Rozdział 14. Pierwszy dzień w mieście.
Komentarze (6)

Kiedy otworzyłem oczy, czułem się naprawdę paskudnie. Bolały mnie całe plecy, byłem przemarznięty i strasznie zdrętwiałem. Spanie na podłodze nie było jednak aż tak dobrym pomysłem Szczerze to wolał bym już spać na gołej ziemi, nie było by przynajmniej tak twardo.

 

Kiedy jednak spojrzałem na śpiącą w łóżku Anne, pomyślałem że może jednak nie było tak źle? Musiało jej się śnić coś dobrego, ponieważ na jej ustach błąkał się lekki uśmiech.

 

Na ten widok zakuło mnie lekko serce.

 

Nie mogę pozwolić jej cierpieć - Pomyślałem.

 

Wstałem powoli, starając się wydawać jak naj mniej hałasu by jej nie obudzić. Bul w plecach lekko zmalał, ale dobry pomysłem było przejść się kawałek, by przywrócić krążenie.

 

Z samego rana w karczmie nie było niemal nikogo. Tylko nie liczne ranne ptaszki jadły śniadanie. Na ich widok także poczułem się głodny.

 

Tym razem za ladą stała wysoka, całkiem łada dziewczyna.

 

- Witam, co podać?


- Jakieś lekkie śniadanie. - Odpowiedziałem, rozglądając się po sali.

 

Dostałem talerz gorącej zupy i kawałek chleba. Nie powiem by był to wytworny posiłek, ale po tak długiej diecie składającej się z samego mięsa, byłem naprawdę zadowolony.

 

Kiedy tylko się najadłem (Musiałem zapłacić 2 Rony), rzuciłem

 

- W moim pokoju jest jeszcze jedna dziewczyna. Kiedy zejdzie na duł, proszę jej tagże dać coś do jedzenia. - Powiedziałem kładąc na ladzie pieniądze.


- Oczywiście. Może pan ją opisać?

 

Zamyśliłem się lekko.


- Brązowe włosy, psie uszy, wychudzona. Niezbyt wysoka. - Starałem się jak najdokładniej ją opisać - A, i nazywa się Anna.


- Dobrze, życzy pan sobie coś jeszcze?


- Tak, jest tu może jakieś miejsce gdzie można zarobić trochę pieniędzy?

 

Dziewczyna zamyśliła się lekko.

 

- Najlepsze będą chyba Gildie najemników i poszukiwaczy przygód.


- To to nie jest to samo? - zdziwiłem się.

 

- Nie, nie! - Gorąco zaprzeczyła - Najemnicy zajmują się głównie eskortowaniem lub ochroną. Poszukiwacze przygód zaś zajmują się eskortowaniem, walką z potworami, zbieraniem ziół, są wszechstronni.


- Acha. Dziękuje - Podziękowałem. Zapytałem jeszcze jak dojść do Gildi Poszukiwaczy przygód.

 

Po namyśle odrzuciłem pomysł zostanie najemnikiem. Lepiej im płacą, ale nie lubiłem ograniczać się tylko do jednej rzeczy. Poszukiwaczom płacili trochę gorzej, ale mogli zajmować się ciekawszymi zadaniami.

 

Okazało się że Gildia jest tylko kilka kroków od karczmy. Wychodząc na zewnątrz byłem zaskoczony zmianą jaka zaszła od wczoraj. Ostatniego wieczoru było tu pełno ludzi, teraz jednak ruch był dużo mniejszy.

 

Budynek gildii nie wyglądał zbyt imponująco. Właściwie to nie różnił się zbytnio od karczmy. Jedyną różnicą był ruch. do budynku Gildi co chwile wchodzili, lub wychodzili ludzie. Kiedy jednak przekroczyłem próg, zrozumiałem że podobieństwo było tylko powierzchniowe.

 

Na przeciwko drzwi znajdowały się kontuary, do których co chwile podchodzili ludzie, chcąc podjąć się jakiegoś zadania. Jedna z ścian była całkowicie zajęta przez wielką tablice, na której powywieszane były zadania. Gdzie nie gdzie były poustawiane stoły, przy których małe grupki poszukiwaczy rozmawiało między sobą.

 

Nikt nie zwrócił żadnej uwagi na moje przybycie. Nie zaczepiany przez nikogo podszedłem do lady.

 

Stał za nią łysiejący facet po 40.

 

Zaraz!? Czy za ladą nie powinna stać piękna recepcjonistka!? Ten gość nie był recepcjonistką, a już na pewno nie był piękny!

 

- Słucham? - Zapytał zachrypniętym głosem.


- Chciałbym dołączyć do Gildi.

 

- Oczywiście - Nie wydawał się zaskoczony, więc nie popełniłem chyba żadnej gafy. - Proszę to wypełnić - Powiedział, podając mi kartkę.

 

Imię :

Płeć :

Wiek :

Profesja :

Czy jesteś człowiekiem? Tak/Nie.

Należysz do jakiejś innej organizacji? Tak/Nie.

Potwierdzasz że zgadzasz się z własnej woli Tak/Nie.

 

Zaskakujące było to że rozumiałem tutejsze pismo. le skoro znałem język, to niby czemu nie miał bym znać liter? Odłożyłem to na później.

 

- Czy imię jest konieczne? - Zapytałem.

 

- Nie. Możesz podać fałszywe lub swój pseudonim. Nie ma to żadnego znaczenia.

 

Serio? To po co właściwie pytacie? To pytanie cisnęło mi się na usta, ale przemilczałem.

 

Szybko wypełniłem niemal cały formularz. Zawahałem się na chwile przy pytaniu czy jestem człowiekiem. W kocu zdecydowałem się wpisać prawdę. Największy problem miałem przy imieniu, ale w końcu wpisałem pierwszą nazwisko jakie przeszło mi na myśl.

 

Imię : Waterlow

Płeć : Mężczyzna

Wiek : 21

Profesja : Brak.

Czy jesteś człowiekiem? Tak/Nie.

Należysz do jakiejś innej organizacji? Tak/Nie.

Potwierdzasz że zgadzasz się z własnej woli Tak/Nie.

 

Skłamałem trochę co do wieku, ale z obecną postacią nikt nie dał by mi 30 lat. Oddałem mu kartkę

 

- Proszę chwile zaczekać. - Powiedział, odchodząc.

 

Kilka minut później wrócił, i wręczył mi niewielką kartę.


Imię : Waterlow

Płeć : Mężczyzna

Wiek : 21

Ranga : E

 

- Oto pańska karta gildii. Obecnie ma pan rangę E, jeśli chce pan ją podnieść trzeba wykonać 10 zadań wyższej rangi. Jakieś pytania?


- Nie, dziękuje. - Powiedziałem, po czym ruszyłem w kierunku tablicy z zadaniami.

 

Nie wiedzieć czemu, ten gość nie wzbudził mojej sympatii. Wręcz przeciwnie, czułem do niego dziwną niechęć.

 


 

Dziś już więcej nie wstawie. Wiecie, święto. Ale możecie liczyć na rozdział w środę.  :D

Mefistofeles