Kategoria

Rozdział 05


paź 20 2016 Rozdział 05. Awans i rozstanie.
Komentarze (0)

Gdy tylko się obudziłem, poczułem rozpierającą moje ciało energie. Czułem się dosłownie jak nowo narodzony, a po wczorajszym wyczerpaniu nie pozostał nawet ślad.

 

Widząc moją radość smok spojrzał się na mnie.

 

Jego spojrzenie było inne niż wcześniej. Zwykle gościło w nim rozbawienie, lub ciepłe uczucia. Jednak tym razem po raz pierwszy widziałem w nim smutek.

 

Spróbowałem jakoś go rozbawić. Biegając w wokół niego starałem się zachęcić go do zabawy. W ogóle jednak nie zareagował, za to jego smutek zdawał się pogłębiać.

 

Nagle poczułem jakieś dziwne przeczucie. Nie wiem czy to intuicja czy zwykłe instynkt, ale wiedziałem że było to związane ze mną. Poczułem też że niedługo wydarzy się coś złego.

 

Odsunąłem jak najdalej od siebie te myśl.

 

Zająłem się tym czasem badaniem swojego ciała. Uległo ono od wczoraj lekkim zmianom. Czułem jak jest rozpierane przez energii, i czułem się dużo silniejszy niż kiedykolwiek. W tym samym momencie przed moją twarzą pojawił się niewielki panel.

 

 

,, Gratuluje!!! Wymaganie do awansu ,, Pierwszy lot" zostało spełnione.

Otrzymano rangę ,,Młody smok"

Wszystkie statystyki + 10.

 

Po przeczytaniu komunikatu, szybko przywołałem status.

 


Imię : Nieznane.

Rasa : Kościany smok.

Ranga : Młody smok.

Poziom : 1

Siła :20

Zwinność :20

Żywotność : 20

Kondycja : 20

Energia : 20

Wytrzymałość : 20

Umiejętności : Lot(1) Smoczy dech(1) Klątwa(1) Instynkt (1)

Umiejętność specjalna : Ewolucja.

Punkty statystyk : 0

Punkty umiejętności : 0

 

 

Ranga ,,Smoczątko" faktycznie zmieniła się na ,,Młody smok" , ale co to miało oznaczać?

 

Zrozumiałem teraz czemu czułem się teraz o wiele silniejszy. Skoro wszystkie moje statystyki wzrosły o 10, znaczyło się że jestem teraz 2 razy silniejszy niż byłem wczoraj.

 

Nie miałem pojęcia jak przedstawiam się teraz na tle innych istot, ale i tak sprawiło to że poczułem ogromne zadowolenie.

 

Nie tracąc już więcej czasu zabrałem się za trening moich umiejętności. Postawiłem sobie za cel podnieść je na poziom drugi.

 

Po około godzinie pojawił się przede mną komunikat.

 


,,Umiejętność [ Smoczy dech ] awansuje! 1→2."

 

 

Byłem  siebie strasznie zadowolony.

 

Nagle poczułem się strasznie głodny. Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie że nie jadłem dziś śniadania. Spokojnym krokiem ruszyłem w stronę martwego Jelenio podobnego czegoś. Postanowiłem nazywać go po prostu truj rożnymi jeleniami. Łatwo było to spamiętać.

 

Wtedy właśnie smok po raz pierwszy od jakiegoś czasu poruszył się. W jego oczach widać było silną determinacje, jakby podjął jakąś ważną decyzje.

 

Z ogromną siłą wzbił się w powietrze, wytwarzając skrzydłami ogromną fale uderzeniową. Wydawała się być dużo potężniejsza niż ta wczorajsza.

 

Szybko przygotowałem się by lecieć za nim. Jednak gdy tylko wzbiłem się w powietrze, smok machnął skrzydłami a potężna fala uderzeniowa strąciła mnie z powrotem na ziemie.

 

Kiedy udało mi się podnieść na nogi, spojrzałem w górę nic nie rozumiejącym wzrokiem. Smok ryknął potężnie w odpowiedzi. Dało się w tym wyczuć olbrzymi smutek. Spojrzał jeszcze raz w moją stronę, po czym odleciał.

 

Kiedy tylko zostałem sam, zacząłem zastanawiać się co się właściwie stało.

 

Z niewiadomych powodów miałem przeczucie że już nigdy go nie zobaczę.

 


Wybieraj!

A. Pogódź się z jego odejściem, zachowując go już na zawsze w swoim sercu.

B. Staraj się go dogonić, nie mając najmniejszych szans tego dokonać.

C. Załam się, marnując ponownie swoje życie.

 

 

Po raz pierwszy od kilku dni głos przemówił do mnie. Zwlekałem kilka sekund z odpowiedzią

 

- Wybieram opcje A.

 

Nie wiedziałem dlaczego musiał mnie opuścić, ale wiedziałem jedno. Nigdy go nie zapomnę. Z moich oczu pociekło kilka ciepłych łez.

 

Westchnąłem cicho.

 

Wiedziałem że odkąd nie ma już ze mną Smoka, nie mogę dłużej tutaj zostać. Byłem tutaj zbyt widoczny, a teraz nie miał mnie kto obronić przed ewentualnym atakiem jakichś potworów. Poza tym musiałem nauczyć się polować, jeśli nie chciałem umrzeć z głodu.

 

Tak właśnie zaczęła się moja pierwsza w życiu podróż w nieznane.


 

 

Kolejny rozdział powinien być gotowy na sobotę. Ale nic nie obiecuje.

Mefistofeles