Kategoria

Rozdział 12


paź 31 2016 Rozdział 12. Pierwsza rozmowa.
Komentarze (3)

Na dźwięk mojego głosu dziewczyna trzęsło się lekko.

 

Westchnąłem ciężko. Wyglądało a to że się mnie boi. Właściwie to się jej nawet nie dziwie. Sam był bym przerażony w takiej sytuacji. Musiałem znaleźć jakiś sposób by zdobyć choć odrobine jej zaufania. Może wtedy zdołam jakoś z nią porozmawiać?

 

Przyjrzałem się jej dokładnie.

 

Teraz mogłem wyraźnie stwierdzić że była naprawdę młoda. Wcześniej myślałem że mrze mieć 17, może 18 lat. Teraz nie dał bym jej nawet 16.

 

Była naprawdę wychudzona, jakby po wielodniowej głodówce. Założę się że mógłbym policzyć jej teraz wszystkie żebra. W jej oczach dało się jednak wyczytać wole życia.

 

Gdy tak się jej przyglądałem, nagle doznałem olśnienia.

 

- Poczekaj tu na mnie, proszę. - Powiedziałem.

 

Następnie szybkim krokiem wbiegłem po między drzewa. Kiedy tylko oddaliłem się od niej, zmieniłem się w smoka. Drzewa nie rosły tutaj tak gęsto, więc mogłem spokojnie manewrować między gałęziami. Już po kilku minutach znalazłem to czego szukałem.

 

Było to stadko składające się z 5 rogatych królików. Nie stanowiły one dla mnie żadnego wyzwania.W ciągu kilku sekund udało mi się uśmiercić 3 z nich. Niestety, ostatniej dwójce udało się uciec. Nie goniłem ich jednak. Ta trójka z cało pewnością wystarczy.

 

Wziąłem je w ręce, po czym ruszyłem z powrotem kierunku dziewczyny. Nadal tam była. Usiadła na pobliskim kamieniu i wyglądała na lekko zamyśloną. Kiedy jednak usłyszała że się zbliżam, ponownie zrobiła się spięta.

 

Położyłem króliku na ziemi, po czym wróciłem do lasu po 3 gałęzie. Używając resztek miecza jako prowizorycznego noża, zaostrzyłem jedną z gałęzi. Chwile później stał przede mną prowizoryczny rożen. Gdybym miał jeść sam, zmienił bym się w smoka i po prostu zjadł mięso, ale skoro ona jest ze mną, taka opcja nie wchodziła w grę.

 

Kiedy tylko króliki były nabite na rożen, zacząłem powoli je przypiekać. Kontem oka zauważyłem że dziewczyna przygląda mi się zaciekawiona. Chyba nie często spotyka mężczyzn którzy potrafią zionąć ogniem.

 

Po około 10 minutach mięso było gotowe. W powietrzu zaczął rozchodzić się apetyczny zapach. Kiedy rzuciłem okiem w kierunku dziewczyny, zobaczyłem w jej oczach głód.

 

Bez słowa podałem jej jednego królika. Przez chwile podszyła na niego zaskoczona, ale już chwile późnej wbiła w niego zęby. Łapczywie zaczęła pożerać kawałki mięsa, a gorący tłuszcz zaczął cieknąć jej po brodzie. Wydawało jej się to jednak nie przeszkadzać.Nie wiedziałem że jedna dziewczyna może zjeść aż tyle.

 

Sam zabrałem się za jedzenie, co jakiś czas zerkając w jej stron. Dopiero kiedy z jej porcji niemal nic nie zostało, przemówiła

 

- D...Dziękuje - Powiedziała z drżącym głosem.

 

Posłałem jej lekki uśmiech. A więc prawdą jest że do ludzi najłatwiej przemawia się prze żołądek.

 

- Nie ma za co. Mogła byś mi powiedzieć jak się nazywasz?

 

Spojrzała na mnie trochę niepewnie.

 

- Anna - Odpowiedziała cicho.

 

- Ładne imię - Ponownie lekko się uśmiechnąłem - Ja jestem... - Zawahałem się - Do mnie możesz zwracać się jak chcesz.

 

- Dlaczego? - Zapytała.

 

Po głosie można było poznać że naprawdę jest ciekawa.

 

- Nie posiadam imienia. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

 

Nie zadawała pytań. Byłem jej za to troszeczkę wdzięczny.

 

- Dlaczego cię ścigali? - Zapytałem, wskazując głową bandytów.

 

Wcześniej zdążyłem związać ich liną, którą mieli przy sobie.

 

Przez krótką chwile panowało milczenie, aż zacząłem się zastanawiać czy powinienem o to pytać.

 

- Uciekłam im - Usłyszałem cichą odpowiedz. Jej głos lekko drżał.

 

- Uciekłaś? Skąd? - Zapytałem. Czegoś chyba tu nie rozumiałem.

 

- Z transportu niewolników - Odpowiedziała cichym głosem.

 

Mówiąc to, odchyliła lekko bluzkę, odsłaniając znajdującą się na szyi obrożę. Zauważyłem ją już wcześniej, ale nie zwróciłem na nią uwagi.

 

Więc była niewolnikiem.

 

Kiedy spojrzałem jej w oczy, zobaczyłem w nich dwie rzeczy. Strach przed tym co zrobię, a zarazem śliną determinację. Determinacje, by przeżyć.

 

- Nie możesz jej po prostu zdjąć? - Zapytałem, chcąc przerwać milczenie.


- Nie wiesz? - Spytała zaskoczona - Tych obroży nie da się zdjąć.

 

Niby skąd miałem to wiedzieć?

 

- Pochodzę z bardzo daleka - Odpowiedziałem. Właściwie to nie było to kłamstwo. - Nigdy w życiu nie widziałem takiej obroży. Ja to działa?

 

Patrzyła mi chwile w oczy, jak by sprawdzając czy nie żartuje.

 

- Niewolnik nie może skłamać, próbować skrzywdzić swojego pana, nie wyjawiać jego sekretów. - Mówiła cicho, tak że ledwo można było usłyszeć jej głos. - Złamanie tych reguł kończy się śmiercią.

 

Zacząłem żałować że poruszyłem ten temat. Widać było że sprawia jej bul. Nie rozumiałem tylko jednej rzeczy.

 

- Więc jak mogłaś im uciec?


- Nie należę o nich. Próbowali mnie tylko złapać, by muc sprzedać.

 

Z jej oczu zaczęły płynąć łzy.

 

Nie wiedziałem jak ją pocieszyć. Nigdy nie byłem dobry w takich rozmowach, i nie przywykłem do tego że ktoś przy mnie płacze.

 

W końcu kierowany impulsem położyłem jej rękę na głowie i delikatnie pogłaskałem.

 

Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Słone łzy powoli spływały jej z policzka. Nie wiedzieć czemu ten widok poruszył moje serce. Słowa same zaczęły opuszczać moje usta.

 

-Proszę, nie płacz. - Starałem się by mój głos brzmiał łagodnie. - Obiecuje że nic ci się nie stanie.

 

Powoli skinęła głową, nie przestając jednak płakać. Jak ludzie mogli próbować zrobić coś złego tak słodkiej dziewczynie? Nie mogłem tego zrozumieć.


 

 

Jeśli będę miał czas, to rozdział wpadnie jeszcze jutro, ale szanse są naprawdę niewielkie. :D

 

Co do imienia jednak zdecydowałem się na Annę. Ewentualnie zawsze istnieje możliwość by je zmienić. : -)

 

 

 

Mefistofeles